Akcja pod Czarnocinem
„Kamienie na szaniec. Czarnocin 1943” – tak nazywała się kolejna inscenizacja historyczna, która odbyła się w Skansenie Rzeki Pilicy. Widowisko pokazało wydarzenie, które miało miejsce 70 lat pod Czarnocinem. Wówczas harcerze z grupy szturmowej Szarych Szeregów pod dowództwem słynnego Tadeusza Zawadzkiego „Zośki” zorganizowali brawurową akcję wysadzenia mostu kolejowego na Wolbórce. Obiektu nie udało się całkowicie zniszczyć, ale poważnie go uszkodzono, paraliżując niemiecki transport na tej ważnej strategicznej trasie. Podczas akcji zginęło kilku polskich dywersantów.
W inscenizacji „zagrał” oryginalny fragment mostu, który trafił do skansenu w październiku ubiegłego roku. W realia wydarzeń z 6 czerwca 1943 roku przeniósł widzów także budynek poczekalni ze stacji kolejowej w Czarnocinie z czasów wojny, który od 2006 roku zdobi tomaszowski skansen. Podczas inscenizacji zobaczyliśmy również sceny z codziennego życia podczas okupacji, takie jak szmuglowanie żywności i związane z tym rewizje pasażerów na dworcach i w pociągach.
Klęska militarna i utrata niepodległości w wojnie z Niemcami w 1939 roku nie załamała woli walki społeczeństwa polskiego o odzyskanie niepodległości. Naród polski nie skapitulował i bezpośrednio po klęsce wrześniowej podjął początkowo żywiołową, a później także zorganizowaną walkę z okupantem.
Zapoczątkowane w pierwszym okresie wojny formy ruchu oporu rozwijały się i doskonaliły, choć później, w miarę rozbudowy i krzepnięcia organizacji konspiracyjnych, wykształciły się inne formy walki, jak sabotaż, dywersja bojowa i partyzantka. Do walki z okupantem stanęło całe społeczeństwo: dorośli, młodzież i dzieci. Szczególnie w Warszawie, gdzie na przykład młodzież należała do różnych organizacji o charakterze wojskowym, w tym do tajnego harcerstwa – Szarych Szeregów.
Szare Szeregi – kryptonim harcerstwa męskiego, walczącego w konspiracji w latach 1939–1944. Najstarsi służbą i wiekiem, najbardziej wyrobieni tworzyli Grupy Szturmowe, przeznaczone do dywersji bojowej i do partyzantki. Bojowe Szkoły – tworzyły warstwę „średnią”, pełniącą służbę wojskową, głównie na różnych odcinkach łączności. Wreszcie Zawiszacy – to najmłodsi wiekiem, których ćwiczenia i zbiórki najbardziej były zbliżone do przedwojennych formy harcerskiej działalności. Grupy Szturmowe i Bojowe Szkoły wchodziły w skład Armii Krajowej, zachowując w ramach AK swą autonomię harcerską.
Nasilający się w kraju terror niemiecki przybierał z roku na rok straszliwe rozmiary, nie pozostawiając złudzeń co do hitlerowskich planów. Zapoczątkowanie akcji likwidacyjnej gett na terenie Generalnego Gubernatorstwa w marcu 1942 roku, a następnie akcja przesiedleńcza ludności polskiej na Zamojszczyźnie w listopadzie tegoż roku ukazały społeczeństwu perspektywę zagłady całego narodu. Narastało przekonanie o konieczności podjęcia natychmiastowej walki zbrojnej, w szerszym niż dotychczas rozmiarze. Walki, która musiała być nie tylko pomocnym ramieniem dla działań frontowych na wschodzie czy zachodzie Europy, lecz która by stanowiła jedyną wówczas szansę samoobrony społeczeństwa, a zarazem odwetu. Te dążenia ogółu zbiegły się ze zmianami koncepcji walki, wynikłymi w konsekwencji z ustąpienia z rządu w lipcu 1941 roku gen. Kazimierza Sosnowskiego będącego zastępcą Naczelnego Wodza do spraw kraju. Po jego ustąpieniu gen. Sikorski podporządkował bezpośrednio sobie Siły Zbrojne w kraju. Odtąd wszystkie jego zalecenia szły w kierunku nasilenia bieżącej walki.
Na tle tych wydarzeń i nastrojów jesienią 1942 roku powołano w Armii Krajowej Kierownictwo Dywersji, w skrócie Kedyw, i powierzono mu wszystkie zadania związane z prowadzeniem walki bieżącej, a więc: prowadzenie sabotażu, dywersji i organizowanie oddziałów partyzanckich, stosowanie aktów terroru i odwetu wobec Niemców oraz likwidowanie własnych zdrajców, skazanych wyrokami sądów podziemnych, prowadzenie najszerzej pojętej samoobrony społeczeństwa.
Tymczasem harcerstwo, w szczególności warszawskie, miało już za sobą piękny staż – Mały Sabotaż. Jednakże praca ta nie mogła wystarczyć do dalszej walki, starsze roczniki traktowały ją wyraźnie jako etap przejściowy. Środowisko instruktorskie, świadome tych nastrojów i dążeń, zdecydowało, że należy bezwzględnie rozpocząć starania o zmianę zakresu dotychczasowego wykorzystywania przez wojsko Szarych Szeregów. W końcowym efekcie po rozmowach z władzami wojskowymi ustalono, że Grupy Szturmowe otrzymały przydział do Kedywu KG AK, podczas gdy Bojowe Szkoły i Zawiszacy pozostały nadal wyłącznie w dyspozycji władz harcerskich. W nowej zależności organizacyjnej, po włączeniu warszawskich Grup Szturmowych w skład Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu KG AK, prowadzono specjalistyczne szkolenia dywersyjne. Głównym kierunkiem była przede wszystkim tzw. minerka, obejmująca zaznajomienie się z wszelkiego rodzaju materiałami wybuchowymi (kruszącymi, pobudzającymi, miotającymi) oraz ze środkami zapalającymi (spłonkami, lontami, zapalnikami mechanicznymi i elektrycznymi). Służba w dywersji, jeżeli miała być skuteczna, wymagała drobiazgowego i dokładnego wyszkolenia, starannego przygotowania pomocy technicznych, a przede wszystkim cierpliwego i dokładnego rozpoznania. Sam akt dywersji trwał chwilę, ale jego przygotowanie – całe tygodnie, a nawet miesiące. Z punktu widzenia Komendy Głównej AK dywersja na kolejach była działaniem przysparzającym najwięcej szkód wojennemu wysiłkowi Niemiec.
Oddziały Dyspozycyjne KG AK od początku swego istnienia były powołane przede wszystkim w celu niszczenia szlaków komunikacyjnych. Po pierwszej akcji, w której brały udział warszawskie Grupy Szturmowe, przystąpiono do przygotowania następnego uderzenia o podobnym charakterze. Wybór Czarnocina jako miejsca takiej akcji był uzasadniony z następujących powodów. Most na rzece Wolbórce (dopływ Pilicy) znajdował się niedaleko stacji, a jego zniszczenie gwarantowało zakłócenie ruchu na linii kolejowej na dłużej. Następnie ważną kwestią była bliskość granicy Generalnego Gubernatorstwa. Niszczenie linii komunikacyjnych prowadzone właśnie tam, dawało pewność, iż wieści o takiej akcji przedostaną się przez kordon graniczny i podniosą na duchu Polaków mieszkających na terenach włączonych do Rzeszy. Wreszcie nie bez znaczenia była dość znaczna odległość od Warszawy, gdyż można było założyć, że Niemcy szukając sprawców, będą ich szukali bliżej miejsca przeprowadzonej akcji.
Wysadzenie mostu na rzece Wolbórce nie zakończyło się pełnym sukcesem. Most został jednak poważnie uszkodzony. O tym, jak poważne było to uszkodzenie, świadczy fakt, iż mimo znacznych wysiłków ze strony niemieckiej, naprawa ciągnęła się dość długo. W tym czasie po tej linii kolejowej nie mógł być skierowany na front ani jeden pociąg z zaopatrzeniem.
Czarnocin to jedna z najbardziej pechowych akcji Szarych Szeregów. Zginęło kilku harcerzy. Odtworzenie akcji dywersyjnej w Skansenie Rzeki Pilicy było dla wszystkich uczestników przebywających w skansenie wielkim przeżyciem. Można było zobaczyć przedstawicieli grup rekonstruktorskich nie w mundurach, lecz w zwykłych ubraniach, takich jakie noszono w czasie okupacji.
Stanisław Koszel | ||
Powrót |