Z flagą LOK na Krymie
Od Rzymu w 2008 r., aż po Krym w 2013 r. To był już kolejny udany wyjazd Zespołu Ludowego „Grzegorzewianki” z Grzegorzewa w trasę koncertową poza granice kraju. Za sprawą Powiatowego Klubu LOK „Kolska Starówka” z Koła zespół ten stał się reprezentacyjnym zespołem ZP LOK w Kole. Za każdym razem na wyjazdy nie tylko krajowe, ale również poza granice kraju zabierana jest flaga LOK, promująca naszą organizację.
Artyści ludowi z Grzegorzewa zaprezentowali naszym rodakom oraz turystom z wielu krajów swoje nowe stroje, a także i przepiękne ludowe piosenki podczas pobytu na Krymie w dniach 13-22.09.2013 r. Koncerty m.in. w Sudaku, Jałcie, Mischorze i B achczysaraju urzekły swoją skoczną melodyjnością i na długo pozostaną w pamięci miejscowym potomkom dawnych zesłańców caratu, jak i licznym turystom głównie z Rosji, a także z krajów azjatyckich.
Artyści ludowi z Grzegorzewa zaprezentowali naszym rodakom oraz turystom z wielu krajów swoje nowe stroje, a także i przepiękne ludowe piosenki podczas pobytu na Krymie w dniach 13-22.09.2013 r. Koncerty m.in. w Sudaku, Jałcie, Mischorze i B achczysaraju urzekły swoją skoczną melodyjnością i na długo pozostaną w pamięci miejscowym potomkom dawnych zesłańców caratu, jak i licznym turystom głównie z Rosji, a także z krajów azjatyckich.
Najpierw grupa wyruszyła z Grzegorzewa autokarem do Lwowa i zanim udała się w dalszą podróż na Krym, wraz z przewodnikiem zwiedziła lwowską starówkę. Na Cmentarzu Łyczakowskim przy grobie Marii Konopnickiej zapalono znicze oddając hołd naszej poetce. Po 26 godzinach jazdy pociągiem (kuszetka) z Lwowa grupa dotarła do Symferopola na Krymie. Tu już czekał autokar, którym po ponad 2‑godzinnej jeździe grupa dotarła do Mischoru nad Morzem Czarnym. Mischor, ta urocza mała miejscowość nad Morzem Czarnym stała się dla grupy bazą wypadową po Krymie. Opiekunem naszej grupy w Mischorze był rodowity kolanin Erazm Śpiewak (jaki ten świat jest mały). Użyczył on gościny części naszej grupy.
Z flagą LOK przy Jaskółczym Gnieździe |
Następnego dnia podróż do Sudaku na przylądek Kapczik, tak barwnie opisany przez Adama Mickiewicza. Nie tylko naszego wieszcza urzekło to miejsce nad Morzem Czarnym, ale i nas wszystkich, wspominają dzisiaj uczestnicy wyprawy. Wspominają także szaleńczą jazdę z tatarskim kierowcą po górskich wąskich bezdrożach wypełnionym ponad stan busem (20‑osobowym – jechało około 60 osób). Grozy przeżyć dodawała z jednej strony stroma ściana masywu górskiego, z drugiej zaś ponad 100‑metrowa przepaść kończąca się w morskiej otchłani Morza Czarnego.
Kolejne dni to rejs statkiem wycieczkowym po Morzu Czarnym, zwiedzanie Jaskółczego Gniazda, podróż kolejką linową na świętą górę Tatarów Aj-Petri, gdzie grupa kosztowała tatarskiego jadła, kąpiel w Morzu Czarnym, zwiedzenie Bachczysaraju, dawnej stolicy Chanatu Tatarskiego z licznymi haremami, wejście do skalnego miasta Czufut‑Kale położonego wysoko w górach, gdzie realizowany był serial TV „Pan Wołodyjowski” i najnowszy o piosenkarce Annie German.
Staromiejscy lokowcy z Koła przy grobie Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie |
Widok Jaskółczego Gniazda od strony Morza Czarnego |
Spore wrażenie na grupie wywarł spacer po Ałupce i zwiedzenie pałacu hrabiego Michała Woroncewa, w którym podczas narady jałtańskiej w 1945 r. mieszkał Winston Churchill. W Bachczysaraju „Grzegorzewianki” trafiły na wesele tatarskie, zaśpiewały więc młodej parze i ich gościom tradycyjne sto lat, a także kilka naszych ludowych piosenek. Tak spodobały się tatarskim gościom stroje ludowe „Grzegorzewianek”, jak i skoczne nasze piosenki ludowe, że trudno było się rozstać. Kwiaty, kwiaty i jeszcze raz kwiaty.
W każdej odwiedzanej miejscowości nadmorskiej Krymu widać było gospodarność jej mieszkańców, a tatarskie bazary budziły ciekawość i kusiły do zakupów. Uroku wyprawie na Krym grupie dodawały zwiedzane przepiękne, bogato zdobione cerkiewki prawosławne i ormiańskie świątynie. A Jałta? Cóż, trudno jest opisać urok tego nadmorskiego kurortu Krymu. Urzeczeni jej pięknem, pod opieką przewodnika – Polaka Romana Derdziaka studiującego polonistykę w Lublinie, zwiedziliśmy najpiękniejsze jej zakątki.
Z wyprawy do Liwadi, pałacu, gdzie podpisana została pomiędzy trzema mocarstwami – USA, ZSRR i Wielką Brytanią, umowa jałtańska decydująca o kształcie współczesnej powojennej Europy – musieliśmy zrezygnować, gdyż w tym czasie prezydent Ukrainy zwołał w pałacu liwadyjskim spotkanie na szczycie Ukraina – Rosja i dostęp już do samej Liwadii był mało możliwy, a co dopiero do pałacu. Trudno.
Tego samego dnia z Symferopola wyruszyliśmy powrotnym pociągiem do Lwowa, gdzie znaleźliśmy się po niemal 26 godzinach jazdy. Tu czekał na nas autokar, który powiózł nas do domów w Polsce. A we Lwowie, w wielkim supermarkecie ostatnie zakupy. Komu pozostały jeszcze hrywny, miał okazję pozbyć się ich. Jeszcze tylko granica ukraińsko‑polska, o której nadal krążą legendy. Ale tym razem bardziej dociekliwi od ukraińskich byli polscy celnicy. Pytali głównie o przewożone papierosy. (Z Ukrainy do Polski można wwieźć jedynie dwie paczki papierosów – 40 sztuk). Wyrywkowa kontrola naszych bagaży nic nie wykazała i bez problemu wjechaliśmy do kraju. Naszym pilotem był Polak ukraińskiego pochodzenia, Igor Chawejłło. Świetny organizator i dobrze znający mentalność Ukraińców. Jadwiga Wypychowska, kierująca „Grzgorzewiankami”, pozytywnie oceniła wyjazd. Był on jednak odmienny od tych z minionych lat, gdyż musieliśmy często koncertować w miejscowościach położonych wysoko w górach, ale były i charakterystyczne dla naszych wyjazdów przyśpiewki ludowe na weselach, podobnie jak chociażby w Pradze (szkockie wesele), na Litwie w Trokach czy w Paryżu (dla egzotycznej pary z A zji, bodajże z Sumatry). Warto wspomnieć, że był to już dziesiąty od 2006 r. (dwa razy na Litwie) wyjazd Zespołu Ludowego „Grzegorzewianki” z polską piosenką ludową poza granice kraju. „Grzegorzewianki” koncertowały dotychczas w 18 krajach Europy. Organizatorem wyjazdów poza granice kraju z ustaleniem tras koncertowych było Biuro Podróży Rajd‑Tour z Konina. W 2014 r. zespół obchodzi swoje 25‑lecie.
Od Rzymu w 2008 r., aż po Krym w 2013 r. To był już kolejny udany wyjazd Zespołu Ludowego „Grzegorzewianki” z Grzegorzewa w trasę koncertową poza granice kraju. Za sprawą Powiatowego Klubu LOK „Kolska Starówka” z Koła zespół ten stał się reprezentacyjnym zespołem ZP LOK w Kole. Za każdym razem na wyjazdy nie tylko krajowe, ale również poza granice kraju zabierana jest flaga LOK, promująca naszą organizację.
Artyści ludowi z Grzegorzewa zaprezentowali naszym rodakom oraz turystom z wielu krajów swoje nowe stroje, a także i przepiękne ludowe piosenki podczas pobytu na Krymie w dniach 13-22.09.2013 r. Koncerty m.in. w Sudaku, Jałcie, Mischorze i B achczysaraju urzekły swoją skoczną melodyjnością i na długo pozostaną w pamięci miejscowym potomkom dawnych zesłańców caratu, jak i licznym turystom głównie z Rosji, a także z krajów azjatyckich.
Najpierw grupa wyruszyła z Grzegorzewa autokarem do Lwowa i zanim udała się w dalszą podróż na Krym, wraz z przewodnikiem zwiedziła lwowską starówkę. Na Cmentarzu Łyczakowskim przy grobie Marii Konopnickiej zapalono znicze oddając hołd naszej poetce. Po 26 godzinach jazdy pociągiem (kuszetka) z Lwowa grupa dotarła do Symferopola na Krymie. Tu już czekał autokar, którym po ponad 2‑godzinnej jeździe grupa dotarła do Mischoru nad Morzem Czarnym. Mischor, ta urocza mała miejscowość nad Morzem Czarnym stała się dla grupy bazą wypadową po Krymie. Opiekunem naszej grupy w Mischorze był rodowity kolanin Erazm Śpiewak (jaki ten świat jest mały). Użyczył on gościny części naszej grupy.
Następnego dnia podróż do Sudaku na przylądek Kapczik, tak barwnie opisany przez Adama Mickiewicza. Nie tylko naszego wieszcza urzekło to miejsce nad Morzem Czarnym, ale i nas wszystkich, wspominają dzisiaj uczestnicy wyprawy. Wspominają także szaleńczą jazdę z tatarskim kierowcą po górskich wąskich bezdrożach wypełnionym ponad stan busem (20‑osobowym – jechało około 60 osób). Grozy przeżyć dodawała z jednej strony stroma ściana masywu górskiego, z drugiej zaś ponad 100‑metrowa przepaść kończąca się w morskiej otchłani Morza Czarnego.
Kolejne dni to rejs statkiem wycieczkowym po Morzu Czarnym, zwiedzanie Jaskółczego Gniazda, podróż kolejką linową na świętą górę Tatarów Aj-Petri, gdzie grupa kosztowała tatarskiego jadła, kąpiel w Morzu Czarnym, zwiedzenie Bachczysaraju, dawnej stolicy Chanatu Tatarskiego z licznymi haremami, wejście do skalnego miasta Czufut‑Kale położonego wysoko w górach, gdzie realizowany był serial TV „Pan Wołodyjowski” i najnowszy o piosenkarce Annie German.
Spore wrażenie na grupie wywarł spacer po Ałupce i zwiedzenie pałacu hrabiego Michała Woroncewa, w którym podczas narady jałtańskiej w 1945 r. mieszkał Winston Churchill. W Bachczysaraju „Grzegorzewianki” trafiły na wesele tatarskie, zaśpiewały więc młodej parze i ich gościom tradycyjne sto lat, a także kilka naszych ludowych piosenek. Tak spodobały się tatarskim gościom stroje ludowe „Grzegorzewianek”, jak i skoczne nasze piosenki ludowe, że trudno było się rozstać. Kwiaty, kwiaty i jeszcze raz kwiaty.
W każdej odwiedzanej miejscowości nadmorskiej Krymu widać było gospodarność jej mieszkańców, a tatarskie bazary budziły ciekawość i kusiły do zakupów. Uroku wyprawie na Krym grupie dodawały zwiedzane przepiękne, bogato zdobione cerkiewki prawosławne i ormiańskie świątynie. A Jałta? Cóż, trudno jest opisać urok tego nadmorskiego kurortu Krymu. Urzeczeni jej pięknem, pod opieką przewodnika – Polaka Romana Derdziaka studiującego polonistykę w Lublinie, zwiedziliśmy najpiękniejsze jej zakątki.
Z wyprawy do Liwadi, pałacu, gdzie podpisana została pomiędzy trzema mocarstwami – USA, ZSRR i Wielką Brytanią, umowa jałtańska decydująca o kształcie współczesnej powojennej Europy – musieliśmy zrezygnować, gdyż w tym czasie prezydent Ukrainy zwołał w pałacu liwadyjskim spotkanie na szczycie Ukraina – Rosja i dostęp już do samej Liwadii był mało możliwy, a co dopiero do pałacu. Trudno.
Na tatarskim weselu w Bachczysaraju |
Tego samego dnia z Symferopola wyruszyliśmy powrotnym pociągiem do Lwowa, gdzie znaleźliśmy się po niemal 26 godzinach jazdy. Tu czekał na nas autokar, który powiózł nas do domów w Polsce. A we Lwowie, w wielkim supermarkecie ostatnie zakupy. Komu pozostały jeszcze hrywny, miał okazję pozbyć się ich. Jeszcze tylko granica ukraińsko‑polska, o której nadal krążą legendy. Ale tym razem bardziej dociekliwi od ukraińskich byli polscy celnicy. Pytali głównie o przewożone papierosy. (Z Ukrainy do Polski można wwieźć jedynie dwie paczki papierosów – 40 sztuk). Wyrywkowa kontrola naszych bagaży nic nie wykazała i bez problemu wjechaliśmy do kraju. Naszym pilotem był Polak ukraińskiego pochodzenia, Igor Chawejłło. Świetny organizator i dobrze znający mentalność Ukraińców. Jadwiga Wypychowska, kierująca „Grzgorzewiankami”, pozytywnie oceniła wyjazd. Był on jednak odmienny od tych z minionych lat, gdyż musieliśmy często koncertować w miejscowościach położonych wysoko w górach, ale były i charakterystyczne dla naszych wyjazdów przyśpiewki ludowe na weselach, podobnie jak chociażby w Pradze (szkockie wesele), na Litwie w Trokach czy w Paryżu (dla egzotycznej pary z A zji, bodajże z Sumatry). Warto wspomnieć, że był to już dziesiąty od 2006 r. (dwa razy na Litwie) wyjazd Zespołu Ludowego „Grzegorzewianki” z polską piosenką ludową poza granice kraju. „Grzegorzewianki” koncertowały dotychczas w 18 krajach Europy. Organizatorem wyjazdów poza granice kraju z ustaleniem tras koncertowych było Biuro Podróży Rajd‑Tour z Konina. W 2014 r. zespół obchodzi swoje 25‑lecie.
Tekst i zdjęcia: Ryszard Borysiewicz | |
Powrót |